czwartek, 28 lipca 2016

Poprzedni tydzień był samym pasem niepowodzeń, płaczu i zgrzytaniem zębami(tak, dalej tak robię)
W jeden dziś straciłam mój komputer z masą zdjęć, moich wspomnień, wspomnień dzieki których lepiej mi się żyje każdego dnia, no tak już mam cała Wera, bardziej żyjąca tym co była niż to co będzie. Rozwaliłam tez swój telefon <wszystko jednego dnia> i ucierpiało też kilka innych rzeczy mniej materialnych. I niestety człowiek tak już ma, albo nasze pokolenie raczej, że zastępujemy stare rzeczy na poczet nowych, bez jakiś większych trudności (a szkoda) i tym sposobem w zeszłym tygodniu zafundowałam sobie nowy telefon, dysk do laptopa, nowe auto i jeszcze wykupiłam wakacje no i tak, debet na koncie.

Jestem w połowie najlepszej książki na świecie w zasadzie to każda jest niezastąpiona. Bo każda jaką czytam jest odpowiednia do mojego nastroju, albo raczej idealnie dobrana do sytuacji.


Nie wiem praktycznie codziennie zmagam się z nieodstępującym mnie na krok  poczuciem, że muszę coś wybierać, mniejsze zło jak się to mówi. Mam tego dosyć chce w końcu żyć po swojemu. No, ale dobra nie dajmy sie zwariować jesteśmy tylko ludźmi, chociaż czasem mam wrażenie, że mój pies ma więcej emocji i miłości w sobie niż niektórzy ludzie.

Przede wszystkim jestem zmęczona i chciałabym żeby ktoś mnie w końcu docenił, ukochał i powiedział :Wercia ty to jesteś jednak niesamowita: ahahhahahahahahaha dobra uciekam bawić się w fryzjera. Buziaki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz